Tak to wyglądało na początku. Nogi od stołka oszlifowałam papierem ściernym, z krzesełka zeskrobałam farbę przy pomocy opalarki, wyszlifowałam ściernym i szlifierką kątową. Siedzisko było do niczego, więc musiało powstać nowe, z grubej sklejki, wycięte w kształcie koła.
Tak wyglądały etapy prac, z grubej gąbki wycięłam koła i uszyłam na nie pokrowce z turkusowego materiału z domieszką stretch'u. Nogi pomalowałam czarną farbą w spray'u z połyskiem:
Są dwa, ale znalazłam ostatnio jeszcze jedne "nóżki", więc coś może powstanie, ale chyba już w innym stylu.
A to już krzesełko (są takie dwa) i stolik z szufladą mojego autorstwa ;). Stolik na nogach ma liczne pogryzienia korników, ale mnie osobiście to się podoba, nadaje charakteru. Całość utrzymana w ciemnym brązie.
To już chyba na tyle :). Dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny - to niezwykle budujące :)
Gratulujemy wszechstronnych uzdolnień :-) A pierwsze zdjęcie po prostu zwala z nóg ;-) Ale efekt końcowy pierwszorzędny, a stolik który prezentowałaś "tam" po prostu bajkowy. Pozdrowienia serdeczne :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :). No chwytam się czego tylko mogę, tak już mam ;). Pozdrawiam!
UsuńTaborety wyglądają wspaniale wręcz dizajnersko :) Mogą tez służyć jako małe stoliczki :)
OdpowiedzUsuńGenialnie! Niesamowita przemiana! Lubię!
OdpowiedzUsuń