Już dawno miałam chęć opublikowania czegoś o prawach autorskich na blogach i wreszcie nadeszła chwila. A mając na podorędziu dyżurnego prawnika, postanowiłam stworzyć z nim przejrzysty artykuł. Na początek będzie trochę ogólników, a potem odnośnie do bloga. Zapraszam też co niedzielę na kolejne artykuły z różnych dziedzin, które mam nadzieję będą przydatne, a niekiedy będą przyczynkiem do dyskusji.
Ogólnie rzecz ujmując, przedmiotem prawa autorskiego jest ochrona praw majątkowych i osobistych twórców oraz ich dzieł.
Dziełem może być praktycznie każdy przejaw działalności twórczej człowieka, o indywidualnym charakterze oraz ustalony w jakiejkolwiek postaci, dlatego należy przykładać szczególną uwagę do tego, co publikujemy na blogu.
W szczególności mogą być to zdjęcia, obrazy, książki, filmy, programy, ale również inne, w tym na pierwszy rzut oka, niewydające się być utworami jak np. instrukcja bhp, kompozycja z kwiatów, projekt jachtu, ulotki informacyjne o lekach, projekt graficzny książki, spis treści, tłumaczenie innego utworu, czy też akompaniament wykonany przez pianistę. Przykłady zaczerpnięte są z orzecznictwa i powinny obrazować, że przedmiotem ochrony prawa autorskiego może być wszystko :) Dlatego przy pisaniu pracy magisterskiej należy się zastanowić, czy spis treści naszej pracy nie jest przypadkiem taki sam jak np. książki która stanowi bazę naszej pracy!
Z drugiej natomiast strony nie można popadać w paranoję, gdyż chronione są jedynie dzieła o indywidualnym charakterze z wyłączeniem odkryć, idei, pomysłów, procedur, metod i zasad działania. I dlatego nie można mówić o jakimkolwiek naruszeniu, czy tak popularnym „plagiacie” w przypadku, gdy inna blogerka zrobi serduszko z masy solnej i pomaluje na czerwono, a my właśnie opublikowaliśmy nowego posta z takim serduszkiem. Ciężko zakwalifikować motyw serca, który jest znany na świecie od zawsze, jako przejaw indywidualności, to samo tyczy się masy solnej.
Plagiatem nie będzie także wykorzystanie samego pomysłu bez jego wcześniejszej realizacji i utrwalenia np. pomysł zrobienia poduszki w kształcie sedesu, ale bez jego realizacji. Oczywiście czym innym będzie wykonanie serca w nieregularnym kształcie, z jakimiś cechami szczególnymi, czy zaburzeniem zwyczajowych proporcji i na dodatek użyciem różnej palety kolorów, odcieni i na dodatek wykonanie go w jednym egzemplarzu – jeśli przedmiot będzie tak bardzo zindywidualizowany, ktoś kto wykona de facto jego wierną kopię, widząc serce wcześniej na naszym blogu i podpisze się pod nim naruszy nasze prawa autorskie.
Wiemy już co jest dziełem. Teraz zajmijmy się powoływaniem, zamieszczaniem różnorakich dzieł na blogach, zwykle w formie inspiracji. Twórcy dzieła przysługuje ochrona jego praw osobistych i majątkowych. Te pierwsze powodują, iż nie możemy korzystać z utworu nie wskazując jego autora, na tym aspekcie skupimy się najbardziej. Natomiast prawa majątkowe to prawa twórcy do wynagrodzenia za korzystanie z jego utworu. Co do zasady za każde wykorzystanie utworu twórcy należy się wynagrodzenie – jest to zasadą! Natomiast jak to zwykle bywa jest zasada – jest wyjątek, my rozpracujemy wyjątek nazywany „dozwolonym użytkiem”. Takie wykorzystanie utworu w ramach dozwolonego użytku powoduje brak obowiązku zapłaty wynagrodzenia za skorzystanie z utworu, nie zwalnia jednak od obowiązku zamieszczenia informacji o autorze dzieła.
Żeby móc skorzystać z dozwolonego użytku (i nie płacić za używanie utworu) dzieło musi być rozpowszechnione, czyli musi zostać np. zamieszczone na stronie internetowej, żeby ktoś mógł się z nim zapoznać. Drugą przesłanką jest brak czerpania korzyści majątkowych przez osobę korzystającą z cudzego dzieła np. nie można żądać zapłaty od odwiedzających za oglądanie czyichś zdjęć na swoim blogu. I teraz rzecz najważniejsza – obowiązek wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła. W praktyce często można się spotkać z zamieszczaniem na blogach zdjęć bez określenia skąd one pochodzą. Oczywiście nic się nie stanie, jeśli zdjęcia są naszego autorstwa, wtedy nie musimy ich podpisywać. Niestety gorzej sytuacja będzie wyglądała, gdy na naszego bloga wejdzie autor zdjęcia, które skopiowaliśmy bez ujawnienia źródła... Aby uniknąć niepotrzebnych nieporozumień najlepiej wskazać autora zdjęcia i źródło z którego je zaczerpnęliśmy.
Bywają przypadki, że kopiując nasze przykładowe zdjęcie nie możemy odnaleźć jego autora, gdyż ktoś naruszył prawo autorskie i nie wymienił jego imienia i nazwiska. Otóż nic strasznego się nie stanie, w takiej sytuacji wymienić należy samo źródło, z którego pozyskaliśmy zdjęcie!
A czy wiecie jak naruszyć prawo autorskie jednocześnie dwóch osób poprzez publikację jednego zdjęcia? Nic prostszego, po pierwsze niewskazanie autora zdjęcia, a po drugie jeśli zdjęcie ewidentnie wskazuje jakiś przedmiot artystyczny np. rzeźba ustawiona na stole, naruszenie prawa autorskiego osobistego twórcy rzeźby. Dlaczego tak się dzieje, dlatego że prezentowane są dwa utwory, pierwszy to zdjęcie, a drugi to rzeźba.
Oczywiście zdjęcia to tylko przykład, a ochronie podlegają także różnego rodzaju teksty pisane (czy to fragmenty książek, czy tekst piosenki), muzyka (np. skomponowana przez kogoś prosta melodia, a wykorzystana przez nas na blogu – odgrywana podczas przeglądania bloga) jak i wiele innych (np. czcionka, logo) w końcu przedmiotem ochrony prawa autorskiego może być blog jako utwór! Ale o tym kolejnym razem.
W ramach konkluzji i naszych usilnych próśb na blogach „nie kopiuj, nie kradnij” – tak naprawdę nikt nie musi się nas pytać o zgodę, aby wykorzystać nasze zdjęcie lub nasz pomysł opublikowany na blogu, wystarczy, że umieści informację o źródle i autorze, i nie będzie czerpał z tego korzyści majątkowych. Zresztą w ustawie jest jasno napisane – pomysły nie podlegają ochronie!
Jeśli macie jakieś pytania, wątpliwości, piszcie śmiało, w komentarzach, na maila.
Wiem, że są sytuacje między blogerkami, które do najprzyjemniejszych nie należą, a dotyczą właśnie rzekomo „skradzionego pomysłu”. Czy spotkało Was coś takiego kiedykolwiek?
Zauważyłam też, że staje się powszechną praktyką podawanie linku do zdjęć, na których pokazujecie inspiracje, więc jest dobrze. Myślę, że to zdrowy rozsądek i przyzwoitość tak nakazuje, a prawo autorskie swoją drogą.
Życzę Wam miłej niedzieli i zapraszam do dzielenia się uwagami :)
Ciekawy artykuł. Mi się jeszcze nie zdarzyło, żeby ktoś skopiował coś mojego...albo o tym jeszcze nie wiem.
OdpowiedzUsuńSuper tekst, dzięki :-)Czekam na następną niedzielę.
OdpowiedzUsuńI super Kasiu zawsze lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć...E:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńPięknie tu sobie zrobiłaś :*
Artykuł ciekawy
♥
Dobry tekst :) Fajny pomysł z tymi artykułami, czekam na następne :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze że poruszyłaś ten temat. I jak zapowiadasz będą inne artykuły. Czekam.
OdpowiedzUsuńMnie jeszcze nie spotkało oskarżenie o kradzież, ani posądzanie kogoś o to. Sama też bardzo często inspiruje się przedmiotami znalezionymi w internecie, ale zawsze staram się wymyślić coś sama.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny artykuł:)
Mnie osobiście też nie, albo o tym nie wiem. W każdym razie wiem o co najmniej dwóch takich sytuacjach, że ktoś od kogoś coś zgapił i jest kwas. Jak tu sobie radzić? Przywoływać racjonalne argumenty, które zresztą mają swoje potwierdzenie w prawie, czy sądzić się o kolczyki za 3 złote (sytuacja mocno przejaskrawiona). No ale tak ;)
UsuńNapisane ciekawie, choć trochę mi za mało :)A dziewczyny powiedzcie - bronicie się jakoś przed łamaniem praw autorskich? Zaciekawiła mnie ostatnio wypowiedź jeden z twórczyń, która mówiła, że mocno pilnuje, żeby jej prac nie kopiowano. Wszystko pięknie, ale jak???
OdpowiedzUsuńW planach jest artykuł "Blog jako przedmiot prawa autorskiego" ;) tak na zachętę zdradzam. Ale po to też tutaj dyskutujemy, żeby to zobrazować. Główną formą jaką widziałam na blogach jest umieszczanie swojej nazwy, znaku na zdjęciu - przeciętny użytkownik, który kopiuje takie zdjęcie raczej nie będzie potrafił zdjąć logo czy nazwy ze zdjęcia. Może zdjęcie obciąć, ale niektórzy biorą się za sposób i umieszczają swój znak wodny na całej szerokości zdjęcia :) wtedy już tylko w fotoszopie można to zdjąć i to z wysiłkiem.
UsuńNie widzę po prostu innej formy obrony i ujawniania swojego autorstwa jak wstawienie właśnie logo czy znaku wodnego na fotę.
No właśnie sama zaczęłam opisywać swoje fotografie. Ale ja się zastanawiam bardziej jak możesz się uchronić przed skopiowaniem autorskiego pomysłu. Bo nawet jeśli znajdziesz plagiat (nie wspominam już u tym, że ciężko szukać) to jak wyegzekwować nie łamanie praw autorskich.
UsuńI właśnie, to jest ten problem, fotografia jest czymś namacalnym, co można opisać i zidentyfikować. Natomiast pomysł... Pomysł zasadniczo według ustawy nie jest chroniony prawem autorskim. Co innego pomysł zrealizowany i jak w przykładzie - jednostkowe dzieło z wieloma cechami świadczącymi o jego indywidualności, gdzie ewidentnie widać, że ktoś się na Tobie wzorował.
UsuńJak wyegzekwować niełamanie praw autorskich... Może sposobem na to jest zrobienie niezłej awantury temu kto splagiatował i podanie jego danych do publicznej wiadomości :)
Dodatkowe info dla zainteresowanych, o ochronie swoich pomysłów.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś narusza Twoje prawa, zawsze możesz wezwać go do zaprzestania ich naruszania, jeśli to nie poskutkuje jest też droga prawna. Ale to tylko w teorii ładnie wygląda, bo w rzeczywistości, czy komuś się chce ciągać po sądach i ponosić koszty procesu? W sprawie o większe pieniądze, czy też znaczny prestiż idący za wykonanym dziełem lub też dla samej zasady - warto. Ale generalnie jest to droga żmudna i droga, przewyższająca wartość naruszenia.
Natomiast najlepszą ochroną, a raczej środkiem zapobiegawczym jest utrudnienie wykorzystania dzieła. Zgodzić się trzeba, że dobrą metodą są znaki wodne i inne podobne utrudniające wykorzystanie np. zdjęcia. Jest również metoda zwana know - how, polecam ją przy stosowaniu różnych technik służących wykonaniu dzieła. Polega ona na tym, że w procesie tworzenia wykorzystujecie swoje techniki, tajniki, myki, patenty :)i często dzięki nim Wasze działa mają unikatowy wyraz. Przy czym ujawniacie na blogach cały proces twórczy i każdy może krok po kroku spowielić Wasze rozwiązania i co za tym idzie efekt końcowy w postaci (już niegdyś) oryginalnego dzieła. Sposób jest bardzo prosty i na pewno Wam znany - w takich sytuacjach pokazujecie jedynie gotowy produkt Waszej twórczości, bez żadnych szczegółów, bo widząc przykładowo na zdjęciu w 100% wykonane na podstawie własnego pomysłu kolczyki ze splecionych drucików, nikt nie wpadnie jak ma zawijać drucik, jak go połączyć itd. Jeśli to nie uniemożliwi to na pewno znacznie utrudni ich skopiowanie.
Dobrą metodą jest także najpierw prywatne wezwanie do zaprzestania naruszeń np. wysyłając maila, a jeśli to nie przyniesie efektu wpisanie komentarza pod postem o dokonanym przez autora naruszeniu naszego prawa i będzie wstyd ;)
Dużo osób właśnie się sprzecza co do pomysłów, czy "okradania" kogoś z jego indywidualnego projektu... dobrze to ujęłaś i wyjaśniłaś ;)
OdpowiedzUsuńPomysł bardzo dobry. Ale tematyka, wbrew pozorom, ani nie jest łatwa, ani tak jednoznaczna, jakby się to mogło na pozór wydawać. Przepisy przepisami, a życie - życiem... Ale bardzo dobrze, że ktoś poruszył ten temat tak na bardziej poważnie, bo to sprawa nie bagatelna. Oby Ci się udało - trzymamy kciuki. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńA co, jeśli na podstawie zdjęcia internetowego przedmiotu muzealnego np: namalujemy, uszyjemy, narysujemy naszą interpretację oglądanego przedmiotu?? i pokażemy szerszemu ogółowi , przedmioty muzealne są spuścizną pokoleń, ogólnie dostępne - co z naruszaniem praw autorskich ?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń